12 września 2007, 10:16
Katarzyna nieznacznie wzruszyła ramionami. Pewnie nie był w najlepszym nastroju.
Ale gdy przeszła na drugą stronę ulicy, a autobus ruszył, odwróciła się i dostrzegła, że nieznajomy się uśmiechał.
Może nie było tak źle?
Po drodze do domu wstąpiła do lokalnego samu spożywczego i kupiła butelkę białego wina, kilka bułek, masło i jakąś wędlinę. Dotarła do domu, lekceważąc skrzynkę pocztową pełną reklam świątecznych. Gdy otwierała drzwi usłyszała ciche miauknięcie i uśmiechnęła się mimo woli. Już po chwili tuliła do piersi dużego, białego jak pierwszy śnieg, kota.
Popchnęła nogą drzwi, zamykając je.
- Dzień dobry, Śnie. – delikatnie pogłaskała lśniące futro. – Tęskniłeś?
Zwierzak zamruczał, zadowolony z obecności swej pani i otarł się o jej twarz, prężąc grzbiet. Potem poruszył ogonem, a ona wypuściła go z rąk, delikatnie kładąc na chodniku w
przedpokoju. Odłożyła torbę z zakupami, laptopa i torebkę, rozebrała się, wieszając płaszcz na najbliższym haku.
Kilkanaście minut później siedziała przy biurku, a włączony komputer cichutko szumiał uruchamiając system.
Katarzyna nalała sobie do kieliszka wina i odstawiła butelkę. Sięgnęła po kanapkę, patrząc jak Mozilla uruchamia pocztę. Nareszcie!
„You’ve got mail.” – oznajmił komputer zdystansowanym głosem.
Rzeczywiście, napis ”wiadomości przychodzące” był wyraźnie pogrubiony. Otworzyła je, czując dreszcz radości, bo niemal przez skórę czuła, od kogo jest ten list.
Odłożyła kanapkę i popijając małymi łykami wino, czytała kolejnego ciepłego maila od Roberta. Pisał o tym, czym się dziś zajmował i o swoich planach na najbliższy weekend. Dodał znów jakiś żart, który wywołał uśmiech na jej ustach. Nie, nie kawał. Po prostu opisał to, co mu się dziś zdarzyło w pracy. Katarzyna westchnęła, czując przyjemny dreszcz na skórze.
„Niesamowity facet.”- pomyślała, po raz kolejny przebiegając spojrzeniem po równej czcionce internetowej wiadomości.